Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

„Antygona” - charakterystyka Antygony z elementami rozprawki

Miliony wyrazów zapisano już o Antygonie. Można by zażartować: biedna nieboszczka - my, ludzie dwudziestego pierwszego wieku, nie dajemy jej spocząć w spokoju. Wciąż ją dręczymy, przywołujemy w literackich seansach spirytystycznych, by ją ponownie ułaskawić albo ponownie obciążyć winą. Winna czy niewinna? Jak każdy człowiek: winna i niewinna, zależnie od oskarżyciela i obrońcy. Tysiące stron opiewa Antygonę, tysiące ją karci. Jedni swym piórem zrobili to doskonale, inni w sposób amatorski i odtwórczy. Niech i mnie będzie wolno na kilka chwil „zbudzić” tę śpiącą od wieków bohaterkę.

Jak doskonale wiadomo, Antygona poczęła się z matki swojej, Jokasty, i ojca i swojego brata, Edypa (męża i syna Jokasty). Nie należy się dziwić - czasy, w których mity powstawały, były czasami bogów, a także wspaniałych pisarzy i przebogatej wyobraźni, która pozwalała twórcom  spisywać najoryginalniejsze dzieła, nie tylko w celu rozbudzenia ciekawości słuchaczy, ale także - jak to dzieje się w przypadku tragedii Sofoleksa - udzielenia im wskazówek moralnych.

Wiadomo nam również, iż Antygona miała siostrę, Ismenę, a także braci: Polinejkesa i Eteoklesa. Ojcem ich był zaś nie kto inny, jak potężny władca Teb, więc - prosto wnioskując - mamy tu do czynienia z księżniczką.

Kim tak naprawdę była Antygona? Nigdy tego nie wiedzieliśmy i nigdy się nie dowiemy. Wolno nam jedynie wnioskować na podstawie fragmentu jej życia, małego wycinka całości, który zaważył na jej dalszym, tragicznym w istocie losie. Z dzieła, jakie dostarczył nam znakomity tragik Sofokles, poznajemy mały, ale jakże ważny fragment jej życia: oto prawie momentalnie zmuszeni jesteśmy zmierzyć się z prawdziwym dylematem, który staje się udziałem głównej bohaterki. Musi ona wybrać lojalność względem przepisów prawa ludzkiego albo też wierność boskiemu porządkowi. Można powiedzieć również tak: jest to wybór między lojalnością względem odległych żywych a wiernością wobec bliskich umarłych.

Antygona to przypuszczalnie młoda kobieta o niebywałym intelekcie, rozsądna i szlachetna. Żywi czyste pobudki, jest kochana i kochająca. Bez wątpienia takimi cechami można opisać wiele osób, nie tylko Antygonę. Lecz tutaj te powyżej wymienione wyraźnie dominują nad innymi. Nie wiemy, Antygona czy była rozkapryszona tak jak przeciętna księżniczka z książek, czy była słodko naiwna, niczym chodzący stereotyp. Wiemy, że towarzyszyła swojemu ojcu w czasie jego wygnania. Wiemy również, że szczerze kochała obiecanego jej Hajmona, zresztą z wzajemnością. Wiadomo także, że byłaby dobrą siostrą dla swojego rodzeństwa, gdyby dany był jej lepszy los.

U podstaw mitu, jaki stworzył się wokół postaci Antygony, leży bunt. Od zawsze powtarza się ten sam slogan: Antygona sprzeciwiła się królowi zachowując tym samym szacunek dla praw boskich (tzw. konflikt tragiczny). Czy jednak taka charakterystyka nie wskazuje na bohaterkę jako osobę głupią i okrutną? Wiemy, że Antygona taka nie była. Dlatego postaram się porzucić na chwilę powszechny sposób interpretacji dramatu Sofoklesa.

Siostra i bracia. Zanim rodzeństwo dorośnie, dzieli między sobą te same zabawki, gry, czas. Zanim z kaczątek wyrosną łabędzie, przez kilkanaście lat pozostają pod skrzydłami rodziców. Znają się, widzą codziennie, rozumieją rodzinne więzy - nawet mimo zatargów miłość rodzeństwa nie przemija. I jest to wniosek, do potwierdzenia którego nie potrzeba badaczy; zdoła się z nim zgodzić każda siostra i każdy brat. Oto małych słowniczek najistotniejszych, moim zdaniem, dla charakterystyki Antygony zagadnień.

Śmierć w rodzinie. Czy kogokolwiek trzeba przekonywać, że naturalna śmierć babci albo dziadka jest tragedią dla całej rodziny? O ile większym smutkiem dla każdego, kto kocha, byłby widok martwych braci, ludzi jeszcze nie w sile wieku, których od zawsze znał, kochał, którym zwierzał się ze zmartwień i z którymi płakał? Komu nie pękłoby na dwoje serce, gdyby stanął przed ciałami najdroższych braci?

Niesprawiedliwość. Gdy serce spowija mgła rozpaczy, trudno myśleć rozsądnie. Trudno pogodzić się z losem i przyjąć wolę bogów. Pozostaje bezradność: smutku nie ukoi już nic, smutek zostanie, ponieważ nie można zbesztać bogów ani cofnąć czasu. Jak zatem strasznym ciosem musiała być informacja, że - ze względów czysto politycznych, a więc po prostu ludzkich - tylko jeden z braci zostanie pochowany, a dalej - tylko jeden trafi do imiennego grobowca, otrzyma miły bogom rytuał, trafi na Pola Elizejskie, kobiety będą tylko nad nim zawodzić, a mężczyźni tylko jego będą dobrze wspominać. Kto nie popadłby w rozpaczliwy obłęd widząc taką niesprawiedliwość?

Władca. Kreon, mianowany po śmierci ojca Antygony - Edypa - nowym królem Teb, był stryjem bohaterki. Ta sama krew. Choć to w tym momencie bez znaczenia, na marginesie można zaznaczyć, iż ta sama - ponieważ rodzinna krew - płynęła także w żyłach  kochanka Antygony, Hajmona.
Król miał kilku dworzan, kilku doradców, ale pełnia władzy i odpowiedzialności spoczywała na nim. To królowi i tylko jemu przypadały wszystkie zaszczyty i hańby. Padł więc rozkaz - rozkaz poprawny politycznie, rozkaz roztropnego władcy, na czyny którego patrzy cały naród. I naród orzekł, że to jest słuszne i sprawiedliwe. Złamanie rozkazu na statku oznacza bunt i rychłą zagładę całej załogi. Złamanie rozkazu króla oznacza brak szacunku dla jego godności, a król, którego naród nie szanuje, jest słabym królem. Ułaskawienie czy też złagodzenie wyroku to przecież krętactwo, często - sposobność do tego, by podważyć własny autorytet, z którego społeczeństwo potem rozliczy. Władca nie może być kochany - nie takie jest jego przeznaczenie. Władca rządzi i tylko tego się od niego oczekuje.

Desperacja. Stało się. Tak mocno przez Antygonę ukochani - Polinejkes i Eteokles - nie żyją. Obaj są pochowani. Za to, że wypełniła tylko imperatyw kategoryczny, że łzami uświęciła ziemię skrywającą ciała obu braci, teraz prawo grozi jej śmiercią. W obliczu śmierci bliskich i tak wielkiej niesprawiedliwości, gdy do słowa dochodzą żal i bezsilność, własna śmierć nie zdaje się już tak straszna. Jednakże w obliczu tego, co nieuniknione, czy lepiej jest czekać na śmierć w męczarniach? Instynkt każe człowiekowi zmniejszać ból, jakiego doznaje. Tragedia i tak nadejdzie, jednak czasami można jej pomóc. Ślepa od zalewających oczy łez, z trzęsącymi się ze strachu dłońmi, wzięła swój los we własne ręce. Antygona zmniejszyła swoje szanse na życie w krainie bogów, ale ich prawa nie mają żadnego znaczenia, gdy czarna godzina ściska serce do bólu.

To nie dla wiary i nie przeciw prawu rozegrał się ten dramat. Nie o miłość bogów i nienawiść ludzi poszło. To człowiek i jego rozpacz dokonują tego, co uważają za konieczne - reszta nie ma już żadnego znaczenia. Antygona jest postacią dramatu, a także postacią - w dosłownym tego słowa znaczeniu - dramatyczną. Prawą i nieprawą zarazem. Wznoszącą się wysoko i upadającą na dno.

Podobne wypracowania do „Antygona” - charakterystyka Antygony z elementami rozprawki