Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

Motyw winy i kary na podstawie lektur: „Antygona” Sofoklesa, „Zbrodnia i kara” Dostojewskiego, „Weronika postanawia umrzeć” Coelho i „Proces” Kafki

Wina to uczucie, które każe wierzyć, że słuszny jeszcze przed chwilą czyn, jest tak naprawdę szkodą i podłością wyrządzoną tym, którzy uważają się za pokrzywdzonych. Kara to zapłata, która w opinii większości jest krzywdzącą sprawiedliwością wykonywaną na winnym. Ten „słownik” każdy nosi w swym sercu i głowie, od kiedy poznał smak przewinienia, poczucia winy (zawsze tworzonego przez innych) i grożącej za to kary lub samej jej wizji, która w wielu systemach już powinna działać zapobiegawczo.

W kulturze i literaturze wszystkich czasów, motyw winy i kary to prosty moralitet, przypowieść ku poprawie obyczajów, gdzie przewinienie jest oczywiste, a jedyną możliwą sprawiedliwością jest kara. Kara, która za każdym razem zdaje się być słuszna i adekwatna, w dodatku zawsze oczywista i proporcjonalna. Wielka szkoda, że nie mówi się głośno o winie, która nie jest oczywista, a kara rzadko kiedy sprawiedliwa. To potrzeba znalezienia winowajcy i ukarania go tak, jak nikt z nas by sobie tego nie życzył, jest prawdziwą kanwą historii o zbrodni, winie i karze. A potrzeba ukarania kogokolwiek, niekoniecznie winowajcy, to bardzo potężna siła.

Wina wydaje się oczywista; to złamanie rozkazu wydanego przez najwyższego namiestnika w państwie. Kara równie jasna, co oczywista: śmierć. Ale mało tego, bowiem kto inny też, jak nauczają wszystkie dostępne interpretacje, popełnił zbrodnię. Złamał odwieczne i uniwersalne prawa, a nad nie postawił własne, ułomne, ludzkie. Karą za to była utrata całej najbliższej rodziny i niekończąca się udręka smaganego własnym poczuciem winy. To zna każdy, kto ośmiela się nazywać cywilizowanym i choć przeciętnie wyedukowanym obywatelem Starego Świata. A gdzie ponad ten klasyczny przykład należałoby sięgnąć, aby natrafić na inne literackie przykłady przewinienia i kary, grzechu i pokuty?

Sam temat pracy podpowiada jeden tytuł: „Zbrodnia i kara”. Dzieło ze wszech miar nietuzinkowe, wyjątkowe i genialne, w którym błyskotliwy pisarz tworzy brudny i podły świat, a jego kolorami są charakterystyczne postacie, każda unikalna i niepodobna do innej. Nie miejsce to jednak i czas, by rozwodzić się nad wyjątkowością fabuły powieści Fiodora Dostojewskiego. Starą lichwiarkę zabił siekierą biedny student, Rodion Romanowicz Raskolnikow. Wiele razy zdawało się, że kara jest tuż-tuż, że czyha za rogiem, że wszyscy wiedzą, lecz drwią, chcą jego obłędu i przyznania się do winy. Kara była już tak blisko, że szaleństwo zaglądało w mocno rozwarte ze strachu oczy. A gdy wymiar sprawiedliwości doznał porażki, gdy Raskolnikow definitywnie odsunął od siebie widmo winy – choć jego zamiar był odwrotny - głos zabrało sumienie. W ostatecznym rozrachunku, karą było nieczyste sumienie i siedmioletni pobyt w syberyjskim więzieniu.

Bardziej nam współczesny pisarz, Paulo Coelho napisał książkę pt.: „Weronika postanawia umrzeć”. To opowieść o winie względem samej siebie i karze, którą ciało może wymierzyć swojemu właścicielowi. Weronika, bo tak ma na imię tytułowa bohaterka, pewnego dnia postanawia umrzeć. Nie jest to decyzja ani spontaniczna, ani nieprzemyślana. Pogłębiająca się depresja skłania ją do ostateczności. Zażywa medykamenty z nadzieją, że nie będzie już świtów i wieczorów, smutków i głupiej radości, w którą wszyscy każą jej wierzyć. Ale Weronika budzi się, wraca do siebie w szpitalu psychiatrycznym. Poniosła porażkę i zwycięstwo zarazem; oto dowiaduje się, że leki, których wzięła tak dużo, uszkodziły jej serce nieodwracalnie. Jej dni zostały już policzone. Gdzie więc jest kara, można by zapytać, gdzie jest sprawiedliwość? Gdzie tu sens, skoro ma być to lekka przypowiastka ku pokrzepieniu serc…? W ostatnich dniach życia znajduje to, czego usilnie szukała: sens istnienia i nadzieję. Zapragnęła żyć,  rozpaczliwie żyć, istnieć bez względu na wszystko, na zło i dobro, na słońce i deszcz, na radość i gniew. Czym jednak byłaby kara, gdyby nie dane jej było pamiętać o zamachu na samą siebie? Pamiętać o tym jedynie przez… resztę długiego i jakże szczęśliwego życia? Tak, zakończenie wydaje się być pozytywne. Może ona, Weronika, która postanowiła umrzeć, odpokutowała już swoją winę?

Czy możliwa jest kara bez winy? Wina bez przewinienia? Niedowiarkom podpowiadam, że tak. Tak szczególny, niezwykły przypadek zapisał chyba największy prawnik wśród pisarzy i pisarz wśród prawników. Wybitny umysł Franza Kafki ukazuje czytelnikom niezwykły proces. Który stał się udziałem Józefa K. Zaczęło się tak, jak zacząć się powinno: bohater otrzymał wezwanie do sądu. Stało się to, co stać się musiało: Józef K. udał się do gmachu sądu, by wyjaśnić to niewątpliwe nieporozumienie. Ale nawet on w końcu przyznał, że sprawa jest trudna i nie widzi z niej wyjścia. Na samym końcu przychodzi to, co czasami przychodzi: dwóch osiłków wyprowadziło Józefa K. niedaleko miejsca, gdzie mieszkał. Pośród świeżego prania, na oczach starszej wścibskiej pani, zapewne sąsiadki, która od dawna wszystko widziała i wiedziała, uduszono Józefa K. Ale czy ktoś zwrócił uwagę na winę? Gdzież ona się podziała? Gdzie grzech, przestępstwo, wykroczenie? Absurdem tej niezwykłej powieści jest to, że wina nigdy się nie pojawiła. Nie było jej.

Wydawać by się mogło, że tylko życie może być naprawdę skomplikowane, naprawdę trudne i nieść ze sobą sytuacje, z których nie da się wyplątać. Ale nawet literatura dostarcza nam dowodów na to, że winą może być wszystko. Albo nic. Można ujść niewinnym za największe zbrodnie albo zostać zabitym za niewinność. Życie nie jest łatwe, a czymże jest sztuka pisania, jak nie życiem na kartach? Niestety czasami zbrodnia popłaca, wina nie dosięga, a kara spotyka tych, których nie powinna.

Podobne wypracowania do Motyw winy i kary na podstawie lektur: „Antygona” Sofoklesa, „Zbrodnia i kara” Dostojewskiego, „Weronika postanawia umrzeć” Coelho i „Proces” Kafki