Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

C. S. Lewis „Opowieści z Narnii”- moje spotkanie z bohaterem powieści

Łucję spotkałam w szkole. Po wakacjach wszyscy wracają pełni wrażeń i każdy chce opowiedzieć o swoich przygodach, w przekonaniu, że są najciekawsze. Problem w tym, że kiedy wszyscy chcą opowiadać, nikt nie słucha. Efekt był taki, że podczas każdej przerwy panował straszny gwar, wszyscy się przekrzykiwali i przechwalali tym, co robili przez wakacje. Najgłośniej krzyczeli chłopcy, toteż nie zdziwiłam się, że Łucja niewiele mówi, choć wygląda na podekscytowaną. Dopiero kiedy wracałyśmy do domu, mogłam jej opowiedzieć o swojej wizycie u babci na wsi i jej wspaniałym domu, który bardziej przypomina mroczne zamczysko niż mieszkalny dom. Z zapałem relacjonowałam jej rodzinną opowieść o duchu młodej kobiety, która zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Łucja słuchała z uwagą i nawet zadawała pytania, było mi bardzo miło, że mogłam w końcu komuś opowiedzieć tę straszną historię. Dorośli na ogół zbywali mnie szybko, radząc, żebym nie zawracała sobie głowy głupimi historiami o duchach. Rzecz w tym, że ja widziałam Białą Damę w jednym z pokoi, do którego nie wolno mi było zaglądać, a nawet z nią rozmawiałam. Łucja była jedyną osobą, której mogłam to powiedzieć.

Usiadłyśmy na niewysokim murze niedaleko jej domu, żebym mogła dokończyć swoją opowieść. Kiedy już podzieliłam się swoimi wrażeniami, trochę z grzeczności zapytałam, jak jej upłynął czas, który spędziła na wsi. Nie sądziłam, że usłyszę tak pasjonującą opowieść o krainie, o której istnieniu nawet nie słyszałam. Łucja obiecywała sobie, że nikomu jej nie wyjawi, bo jest zbyt dziwaczna, by ktokolwiek jej uwierzył. Nawet jej rodzeństwo, dopóki samo nie przekonało się o jej istnieniu, nie chciało jej uwierzyć, a przecież wiedzą, że ona nigdy nie kłamie. Ale ośmielona moją niewiarygodną historią, zdecydowała się opowiedzieć mi własną.

Łucja zupełnie przypadkiem trafiła do Narnii, zaglądając do starej szafy. Nagle znalazła się pośrodku lasu. Dookoła zalegał śnieg i dotkliwie odczuwała zimno. Nie zdążyła daleko zajść, gdy spotkała bardzo dziwnego stwora, fauna o imieniu Tumnus. Ten sympatyczny mieszkaniec Narnii zaprosił ją do swojej pieczary na podwieczorek. Od niego dowiedziała się niezwykle ciekawych rzeczy na temat Narnii, krainy zamieszkanej nie tylko przez fauny, ale też krasnali i olbrzymów. Potem spotkała też różne zwierzęta, oczywiście wszystkie mówiły ludzkim głosem. Narnia to kraina wiecznej zimy, przynajmniej za panowania złej królowej, Jadis. Niestety nigdy nie ma tam świąt, jedynym pocieszeniem jest święty Mikołaj, który miał prezent także dla Łucji. Dał jej cudowny eliksir, który potrafił wyleczyć wszystkie rany.

Łucja opowiadała długo, wyjaśniając mi zawiłą historię krainy stworzonej przez Wielkiego Lwa, Aslana, a podstępnie zawładniętej przez Białą Czarownicę, która wszystkich swoich wrogów zamieniała w kamienne posągi. Taki los spotkał też Tumnusa, ponieważ zamiast zgodnie z jej rozkazem uwięzić Łucję, pozwolił jej wrócić do domu i o wszystkim opowiedzieć rodzeństwu. Na szczęście Łucja wróciła do Narnii i dzięki pomocy Aslana i rodzeństwa udało się jej odzyskać przyjaciela, który wrócił do dawnej postaci po upadku uzurpatorki. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że w Narnii czas płynął zupełnie inaczej. Można w niej było spędzić lata, a kiedy się wracało do rzeczywistego świata, wszystko było tak, jak przed opuszczeniem go.

Opowieść Łucji była naprawdę wyjątkowa, przez chwilę myślałam, że to wszystko zdarzyło się jej naprawdę. Podawała tyle szczegółów, z łatwością odpowiadała na moje pytania, było nie do pomyślenia, że mogła to wymyślić. Ale kiedy w końcu się rozstałyśmy, uznałam, że to nie może być prawda, przecież takie rzeczy się nie zdarzają. A potem przypominałam sobie moje spotkanie z Biała Damą i to, że nikt nawet nie chciał mnie słuchać, a tym bardziej nikt nie wierzył w moją opowieść o duchu. Tylko Łucja potraktowała ją poważnie.

Podobne wypracowania do C. S. Lewis „Opowieści z Narnii”- moje spotkanie z bohaterem powieści