Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

Klemens Janicki „O sobie samym do potomności” - interpretacja i analiza elegii

„O sobie samym do potomności” to elegia napisana przez Klemensa Janickiego w języku łacińskim. Jest to ostatnie jego dzieło, stanowiące podsumowanie życia. Autor sięgnął do gatunku znanego w starożytnej literaturze, charakteryzującego się podniosłym nastrojem i odnoszącego się do ważnych, istotnych spraw w życiu człowieka. W elegii zawarł historię swojego życia i refleksje, do jakich doszedł, patrząc na przeszłość z pewnym dystansem.

Wiersz skierowany „do potomności” ma unieśmiertelnić Janickiego, pozostawić po nim ślad. Autor stara się nawiązać z odbiorcą bliską relację, już w pierwszych słowach wyraźnie określa relację nadawca-odbiorca, pisząc: „Ty, co pomyślisz o mnie i zapragniesz / Kiedyś, w przyszłości, poznać moje życie, / Przeczytaj wiersze dyktowane spiesznie, / Gdy mnie puchlina spychała w toń Lete”. Zmorzony śmiertelną chorobą, dokonuje rozliczenia się z własnym życiem. W pierwszej części przedstawia przede wszystkim fakty, w drugiej skupia się na odczuciach, ocenach i refleksjach.

Poeta opowiada swoją historię, rozpoczynając od narodzin. Podaje dokładna datę swego przyjścia na świat, osadzając je jednocześnie w kontekście historycznym: „A światło / Zabłysło dla mnie w dniu czwartym po Idach / Listopadowych, w niedzielę, w południe, / W dniu, gdy i król nasz zdejmował żałobę / Przez rok noszoną po zgonie małżonki”.  Wspomina swego ojca, chłopa ciężko pracującego na roli. Janicki urodził się bowiem w chłopskiej rodzinie. Jego ojciec chciał, by syn miał lepszą przyszłość, dlatego posłał go na naukę. Poeta przedstawia kolejne etapy edukacji, aż do uniwersytetu, gdzie odkrył prawdziwe piękno literatury antycznej: „Bogami stali się dla mnie poeci”, pisze w elegii. Zachwycony grecką i łacińską poezją, sam odkrył w sobie talent. Pisząc o tym, posługuje się metaforą Apolla, patrona artystów. Jego lutnia jest symbolem poetyckiego talentu. Autor przyznaje, że modlił się o ten niezwykły dar, by go posiąść choć w maleńkim stopniu i jego prośby zostały wysłuchane, Apollo „Skinął, podbiegłem, on wyciągnął rękę / I podał lutnię. Jakże ją tuliłem”.

Janicki ma poczucie dumy z powodu swej twórczości. To ona daje mu nieśmiertelność, dzięki niej może przemawiać do przyszłych pokoleń. Jako poeta jest też „rozdawcą sławy”, ma moc uwiecznienia tych, którzy mu służą. Dzięki niemu do historii przejdą też jego mecenasowie. Wszyscy, których uzna za godnych tego zaszczytu. W elegii „O sobie samym do potomności” sporo miejsca poświęca swemu ojcu oraz lekarzowi, towarzyszowi jego ostatnich dni. Poeta przyznaje, że zawsze pragnął sławy: „Zakosztowawszy sławy, miłowanej / Już dawniej, tak ją uwielbiałem w duszy, / Że co dzień większe roiłem zamiary / I wszelkich do niej dróg poszukiwałem”. Ale jako syn ubogiego chłopa nie miał łatwego zadania. Dlatego tak ważną rolę odegrali w jego życiu mecenasowie, którzy opiekowali się nim, pozwolili się kształcić i rozwijać talent. Janicki wyraża wdzięczność za tę pomoc, jednocześnie ma poczucie dobrze wypełnionej roli. Za ich opiekę oddał im cenne usługi i wprowadził ich imiona do literatury. Niestety, choroba nie pozostawia mu nadziei na długie życie, dlatego przygotował już nawet własny nagrobek, w którym pobrzmiewa przekonanie o nieśmiertelności artysty.

Druga część znów rozpoczyna się apostrofą do czytelnika, po przedstawieniu faktów ze swego życia, autor próbuje je ocenić. Tu ton jest jeszcze bardziej osobisty. Poeta przyznaje, że był chorowity, za to „dość urodziwy”. Opisuje swój wygląd i charakter. Przyznaje, że zawsze traktował przyjaźń jako wielki skarb, przyjaciół dobierał ostrożnie i był im wierny. Cenił ludzi za hojność i umiejętność dzielenia się z innymi, wyraża przekonanie, że sam byłby bardzo hojny, gdyby mu Fortuna dała majątek. Przyznaje się do odrazy wobec wojny, a nawet tchórzostwa wobec oręża: „Litosne miałem serce, ale takie, / Jakie w jelenia trwożnej piersi bije”. Szczerze wyznaje, że jego skłonność do wytwornych manier i wyszukanego stroju była niemal kobieca. Janicki stara się być w pełni szczery, uznaje swoje wady i zalety, nie boi się wspomnieć o słabościach.

Wiersz jest pożegnaniem z życiem. Poeta mając blisko trzydzieści lat, widzi nadciągającą śmierć. Wie, że jego choroba nie jest uleczalna, z cudem graniczy, że żył z nią tak długo. Pogodził się już z wyrokiem, żałuje jednak tego, czego zrobić nie zdążył. Marzył o monumentalnych działach historycznych, sławiących pamięć polskich królów. To zadanie musi pozostawić następnym pokoleniom. Utwór kończy się refleksją o jednakowym losie każdego człowieka. Śmierć jest nieubłagana i w końcu po każdego przyjdzie.

Podobne wypracowania do Klemens Janicki „O sobie samym do potomności” - interpretacja i analiza elegii