Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

Przygoda Bilbo Bagginsa opisana z perspektywy osoby towarzyszącej mu w wyprawie do Samotnej Góry - Tolkien „Hobbit, czyli tam i z powrotem”

Razem z Bilbo Bagginsem, resztą krasnali i prowadzącym nas czarodziejem Gandalfem przedzieraliśmy się przez Góry Mgliste, by dostać się do krainy czarownika Smauga i odebrać nasze skarby.

Wspinaczka była bardzo trudna, dróżki wąskie i bardzo śliskie, a czasem z góry spadały kamienie, budząc nasze przerażenie. Pewnego wieczoru zaskoczyła nas burza – schroniliśmy się na skalnej półce, niezmiernie jednak wąskiej. Z jednej strony ziała przepaść, a po drugiej widzieliśmy olbrzymy, które śmiejąc się, ciskały w dół głazy. Było jasne, że musimy poszukać jakiegoś innego schronienia. Dlatego Gandalf wysłał na zwiady krasnoludy Fili i Kili. Po niedługim czasie wróciły, mówiąc, że niedaleko jest sucha i przytulna jaskinia, gdzie można przenocować. Obaj starannie zapewniali, że sprawdzili, iż w pieczarze nie ma niebezpieczeństwa. Cała nasza kawalkada ruszyła do nowego schronienia, ostrożny Gandalf dokładnie sprawdził, czy nie grozi nam niebezpieczeństwo. Jaskinia była sucha i przytulna, wprowadziliśmy tam nasze kuce a potem rozłożyliśmy się na ziemi, wcześniej przebierając mokre ubrania. Wkrótce zasnęliśmy. Nagle, w środku nocy, obudził nas przerażający krzyk Bilba. Okazało się, że do jaskini, przez szparę, jaka otworzyła się w jednej ze ścian, wtargnęły gobliny i porwały nasze kuce i cały ekwipunek. Po okrzyku Bilba rzucił się na nas cały tłum goblinów, uprowadzając nas w głąb góry. Tylko Gandalf uniknął losu jeńca, w ostatniej chwili broniąc się swoją różdżką. Gobliny wlekły nas jakimiś przejściami, tak ciemnymi, że nic nie było widać. Ciągle schodziliśmy w dół. W końcu trafiliśmy do wielkiej groty, na środku płonęło ognisko, było w niej całe mnóstwo goblinów.

Na końcu groty siedział najstarszy z wyglądu goblin. Zażądał wyjaśnienia kim jesteśmy i po co zajęliśmy przedsionek frontowy – jak określił jaskinię, gdzie nocowaliśmy. Thorin wyjaśnił, że schroniliśmy się tam przed burzą, a wędrujemy do krewnych, którzy mieszkają po drugiej stronie gór. Niestety, jeden z goblinów dostrzegł miecz, jaki miał Thorin, miecz zabrany trollom. Mieczem tym posługiwały się elfy, walczące z goblinami, zabijając setki z nich. Cała sala zawrzała. Nie można było już liczyć na przyjacielskie przyjęcie. Przywódca rozkazał zamknąć nas w lochu. Ale wtedy stało się coś dziwnego – ognisko wystrzeliło w górę i obsypało gobliny iskrami. Rozpoczął się ogromny zamęt, poparzone stwory wpadały na siebie, przewracając się i depcząc. Nagle miecz Thorina przeszył najważniejszego z goblinów, a jakiś głos z boku nakazał nam ucieczkę. Biegliśmy znowu w dół, skuci łańcuchem, nie zatrzymując się ani chwili.
Oczywiście, to Gandalf przybył nas uratować. W pewnej chwili zaświecił swoją różdżkę, rozciął krępujące nas łańcuchy i sprawdził, czy wszyscy zostaliśmy uratowani. Nie brakowało nikogo. Zaczęliśmy znów uciekać, ale z każdą chwilą słyszeliśmy zbliżającą się pogoń goblinów. W końcu Gandalf nakazał zatrzymać się, a Thorin wydobył miecz. Na jego widok gobliny, które wypadły zza zakrętu, stanęły jak wryte. Potem zaczęły w popłochu uciekać. Myliłby się jednak ten, kto by przypuścił, że dały za wygraną. Złośliwe stwory wybrały najszybszych biegaczy, którzy jednocześnie poruszali się bezgłośnie. Cały czas uciekaliśmy, ale w pewnym momencie poczułem szarpnięcie w tył i upadłem. Gobliny znowu nas schwytały, wszyscy trafiliśmy do niewoli.

Podobne wypracowania do Przygoda Bilbo Bagginsa opisana z perspektywy osoby towarzyszącej mu w wyprawie do Samotnej Góry - Tolkien „Hobbit, czyli tam i z powrotem”