Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

„Balladyna winna śmierci!” - mowa sądowa

Szanowny sędzio oraz ławo przysięgłych!

Balladyna winna jest śmierci. Na wstępie mojej krótkiej mowy sądowej chciałabym/chciałbym wnioskować o ukaranie oskarżonej jak najwyższym wyrokiem – wyrokiem śmierci za jej niegodne czyny. Myślę, że argumentacja nie pozostawi u nikogo żadnych wątpliwości. Obrońca co najwyżej może wnioskować o zmniejszenie kary na dożywocie.
  
Szanowny Sędzio, ławo przysięgłych, sprawa jest niezwykle trudna do rozpatrzenia. Trzeba przesłuchać wielu świadków zdarzeń, cały naród był bowiem publicznym obserwatorem wydarzeń wstrząsających nie tylko okolicami nadgoplańskimi, ale i całą Polską. Nie da się tego zapomnieć. Balladyna dopuściła się podwójnej zdrady królewskiej, dlatego znajduje się przed trybunałem królewskim, ale czy tylko dlatego jest sądzona? Nie. W swoim niezbyt długim życiu, jak każdy człowiek, popełniła wiele błędów. Nie można jej jednak porównywać do normalnej istoty ludzkiej, po tym, jak usłyszeliśmy, jakie zarzuty ciążą na jej sumieniu.
     
Balladyna rozpoczęła swoją karierę, zabijając własną siostrę. Za co? Za dzbanek malin, który miała uzbierać dla swojego przyszłego męża – Kirkora. Nagrodą był awans społeczny. Taka możliwość z pewnością wyostrzyła wyobraźnię tej krnąbrnej kobiety. Zabiła. Złamała podstawowe zasady ludzkiej egzystencji, zburzyła naturalny porządek w przyrodzie, a co za tym idzie podeptała Dekalog. Bezsprzecznie należy jej się za to najsurowsza kara – kara śmierci.
    
Nic nie usprawiedliwia takiego czynu, jak zabójstwo – a w szczególności bratobójstwa. Takie zachowanie jest niedopuszczalne. Oczywiście moglibyśmy znaleźć jakieś okoliczności łagodzące dla siedzącej tutaj, przed nami, zbrodniarki, ale ona nie miała żadnych wyrzutów sumienia po tym, co zrobiła. Jedyne, na czym jej zależało, to to, żeby nikt się nie dowiedział, jakim przestępstwem się splamiła. Dostrzegalnym dowodem jej postępowania jest czerwone znamię zdobiące jej czoło. Niektórzy takie piętno mogą nazwać piętnem kainowym, a o historii tej czytaliśmy na pewno w Biblii. Proszę o odsłonięcie czoła oskarżonej i zdjęcie tej opaski.
      
Nieskruszona swoim postępowaniem Balladyna nadal nie przebierała w środkach. O tym, jak złym jest człowiekiem, może zaświadczyć jej własna matka. Jako przyszła królowa, żona Kirkora zabrała matkę do wieży pałacowej, ale tam w ogóle nie dbała o nią, nie troszczyła się o nią, a na koniec wygnała ją do lasu. Kobieta straciła wzrok, natomiast Balladyna nie dość, że wyparła się rodzicielki, to jeszcze zaprzeczyła swojemu chłopskiemu pochodzeniu.
 
W czasie swojej królewskiej kariery popełniła mnóstwo kolejnych przestępstw. Nie dość, że zabijała tych, którzy mogli zdradzić jej tajemnicę, to na dodatek zabijała nawet najbliższych współpracowników (przypadek Kostryna), z którym zresztą zaszła w ciążę, upokarzając samego króla Kirkora – swojego męża. Jej życie zataczało błędny krąg. Jedno kłamstwo prowadziło do następnego, jedno zabójstwo do kolejnego. Balladyna jednak nie zamierzała nawet wyrwać się z tej swoistej matni wypełnionej po brzegi przelewem niewinnej krwi.         

Jeszcze raz zwracam się do Szanownego Sędziego oraz do ławy przysięgłych o najsroższy wyrok. Balladyna winna jest śmierci. Oskarżona nie pokazała, ani nie pokazuje nawet w tej chwili żadnej skruchy za swoje karygodne czyny. Jej ukaranie nie przywróci do życia tych, których podstępnie zabiła, ale pomoże to sprawiedliwości zatriumfować po raz kolejny.

Podobne wypracowania do „Balladyna winna śmierci!” - mowa sądowa