Kartka z pamiętnika Alka - opis akcji sabotażowej - Aleksander Kamiński „Kamienie na szaniec”

29 października 1939

Ja, Zośka i Rudy znaleźliśmy się w grupie piątek, które odpowiedzialne są za propagandę uliczną. Nasza dzisiejsza akcja była naprawdę udana. 

Otrzymaliśmy zadanie zalepienia plakatów z odezwą gubernatora Franka o utworzeniu Generalnej Guberni. Wcześniej teksty, którymi ośmieszyć mieliśmy te niemieckie, przygotował Rudy z Masiukiewiczem. Trochę się nad tym napracowali, bo egzemplarzy miało być sporo. Na każdej z kartek napisane było „Marszałek Piłsudski powiedziałby: a my was w d… mamy”. Wszystkim bardzo spodobało się to hasło, bo doskonale oddawało nasze nastroje i pokazywało, że nic sobie z Niemców nie robimy i, że jeśli myśleli, że poddamy się szybko, to się grubo mylili.

Poczekaliśmy więc do wieczora i zaopatrzeni w plakaty ruszyliśmy w miasto. Słońce już zaszło, dzięki czemu na ulicach robiło się coraz spokojniej. Każdy uzbrojony w klej i stos papierów obklejać miał inną część wyznaczonego terenu.

Cały czas przerywałem pracę, rozglądając się, czy nigdzie nie widać patrolu niemieckiego. Ale na szczęście nikogo nie było widać ani słychać. Starałem się dokładnie przyklejać napisy, żeby tak łatwo nie dało się ich zedrzeć i żeby byle podmuch ich nie odkleił.

Patrząc na gotową całość czułem wielką satysfakcję z tej naszej akcji. Oczami wyobraźni już widziałem miny Niemców, kiedy rano zobaczą swoje poważne pismo oblepione polskimi napisami i zupełnie ośmieszone. Wyobrażałem sobie też Polaków, którzy zaśmiewać się będą z tekstu, który umieściliśmy i będą się cieszyć, że w tak błyskotliwy sposób udało nam się spoliczkować dumę  Niemców.

To była naprawdę udana akcja. Wszyscy pozbyli się swoich plakatów. Zadowoleni i w poczuciu spełnionego obowiązku wracaliśmy do domu. Oby jak najwięcej było takich akcji.