Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

„Don Kichot z La Manczy” - opowiadanie przedstawiające jedną z przygód Don Kichota Miguela de Cervantesa

Dawno temu, za górami, za lasami, w miejscowości o nazwie La Mancza, żył pewien szlachcic, który bardzo chciał zostać rycerzem. Przez wiele lat czytał o rycerskim fachu. Większość majątku wydał na księgi i zwoje, które opowiadały o przygodach stanu rycerskiego. W końcu nadszedł ów upragniony dzień i Don Kichot, bo tak było na imię rycerzowi, wyruszył w swą pierwszą podróż.

Rycerz na swym rumaku, któremu nadał imię Rosynant, trafił do obskurnego i plugawego zajazdu, należącego do nieuczciwego gospodarza. Goście, którzy się w nim zatrzymali również nie byli doborowym towarzystwem. Byli to brudni mulnicy i również niezbyt czyste panny lekkich obyczajów, które towarzyszyły im w drodze do Sewilli.

Oczyma Don Kichota wszystko wyglądało inaczej. Widział wspaniały zamek z czterema wieżami sięgającymi nieba, który otaczała fosa, a jedyny drogą do niego był most zwodzony. Gospodarz jawił mu się jako kasztelan, mulnicy, jako rycerze, a panny lekkich obyczajów były damami dworu o białych dłoniach.

Kiedy goście gospody ujrzeli rycerza, na początku wzbudził w ich lęk, a następnie śmiech. Gospodarz bardzo szybko zorientował się w sytuacji. Starał się zachowywać dworskie maniery i język. Następnie zaprowadził konia do stajni i zaprosił szlachcica na ucztę. Na zewnątrz ustawiono stół bez obrusa, a posiłek składał się ze słabej jakości wina, czarnego i spleśniałego  chleba oraz na wpół surowego i przesolonego dorsza. Jako, że rycerz miał na sobie zbroję, nie mógł zasiąść do wieczerzy. Panny wędrujące do Sewilli pomogły mu zdjąć napierśnik i naplecznik, ale hełm był już zbyt mocno przywiązany pod szyją wojownika. Musiał on w nim pozostać. Kobiety pomogły mu jeść trzymając przyłbicę i wsuwając do ust kęsy jedzenia, a gospodarz przyniósł trzcinową słomkę, tak że szlachcic mógł się również napić. 

Błędny rycerz chciał spełnić pewien obowiązek, bez którego nie mógł w pełni uważać się za przynależnego do owego stanu. Mianowicie musiał został pasowany na rycerza. Któż mógł lepiej dopełnić ceremonii, niż uprzejmy hetman goszczący go na swym zamku. Don Kichot zwierzył się ze swego marzenia gospodarzowi i poprosił o wskazanie miejsca, w którym mógłby czuwać i medytować przed ceremonią. Właściciel zajazdu zaproponował mu, aby został na dziecińcu. Rycerz nie protestował. Odłożył swą zbroję i pogrążył się w rozmyślaniach. Pech chciał, że swój rynsztunek odłożył na poidło dla bydła. Parobkowie zajmujący się mułami przyszli aby je napoić. Odrzucili zbroję daleko i przystąpili do wypełniania swoich obowiązków. Rozwścieczyło to szlachcica, który jako rycerz nie mógł zbagatelizować takiej zniewagi. Mężczyźni nie wiedzieli co się stało, gdy zobaczyli dwóch swoich kamratów leżących na ziemi od zadanych przez wojownika ciosów. Wystraszyli się, że jest on niepoczytalny i uciekli. W zaistniałej sytuacji gospodarz-kasztelan podjął decyzję o przyspieszeniu ceremonii pasowania. Przyniósł swoją księgę buchalteryjną, zwołał panny i nakazał uklęknąć Don Kichotowi. Następnie uderzył go pięścią w kark, następnie mieczem w ramię i począł wyczytywać pod nosem zapisy z księgi rachunkowej. Teraz szlachcic był już oficjalnie zaprzysiężony i należał do stanu rycerskiego. Gospodarz szybko pożegnał i odprawił gościa. Nie zauważył, że wraz z nim odszedł cały splendor i dystynkcja, które wprowadził do oberży ów szaleniec. Po jego odejściu wszystko wróciło do normy.

Tacy właśnie są błędni rycerze, wędrujący bo bezdrożach w poszukiwaniu przygód. Ich wyimaginowany świat jest zawsze taki, jakim chcą go widzieć. Czasem przez to staje się lepszy. Szaleniec wjeżdżający do gospody i podający się za rycerza w czasach, w których oni już nie istnieją jest wielką osobliwością. Gospodarz potrafił odnaleźć się w konwencji, którą zaproponował Don Kichot. Więcej nawet, sprawiał wrażenie, jak gdyby też się nią bawił. Czy bohater był szaleńcem? Tego nie wiem. Pewna jestem jednak, że miał swoje marzenia, które konsekwentnie realizował i czuł się wyśmienicie w świecie, który sobie stworzył. Najważniejsze, to aby czuć się dobrze samemu ze sobą. Kiedy tak się stanie, otoczenie również jest dla nas przychylne. Myślę, że gospodarz był człowiekiem wyrozumiałym i tolerancyjnym, mimo tego, że z pewnością bawiła go wizyta dziwnego gościa.

Podobne wypracowania do „Don Kichot z La Manczy” - opowiadanie przedstawiające jedną z przygód Don Kichota Miguela de Cervantesa