Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

Tadeusz Borowski „U nas w Auschwitzu”- streszczenie skrótowe

„U nas w Auschwitzu” to jedno z opowiadań obozowych Tadeusza Borowskiego. Narrator Tadek przedstawił w nim wydarzenia, których był uczestnikiem, kiedy został wysłany z Brzezinki do obozu w Oświęcimiu, aby nauczyć się podstaw pierwszej pomocy. Opowieść została podzielona na IX rozdziałów. Przybliżmy nieco ich treść.

    I
Narrator opisuje swoje przybycie wraz z grupką innych więźniów do celu. Zaznacza, że będą tutaj zdobywać fundamentalną wiedzę na temat leczenia chorób i pomocy w doraźnych przypadkach. Wraz ze Staszkiem zostaje przydzielony do jednego ze szpitalnych bloków. Pojawia się także zwrot do ukochanej Tadka - Marii. Narrator obiecuje jej, że kiedy zdobędzie odpowiednią wiedzę, to pomoże jej wyjść z choroby. Przytoczona zostaje także historia pewnego bardzo ważnego mężczyzny, który w chorobie prosił Tadka, by po śmierci spalono go w osobnym piecu. Narrator oczywiście przystał na jego prośbę, ale nie było mu dane jej wypełnić. Człowiek ten ozdrowiał, jednakże nie zapomniał okazać swej wdzięczności - przysłał Tadkowi kostkę margaryny.

    II
Rozdział II rozpoczyna się wypowiedzią narratora na temat życia w Auschwitzu. Panują tutaj znacznie lepsze warunki niż w Birkenau. Tam nie można było nawet marzyć o murowanych barakach, salach koncertowych itp. W nowym miejscu pobytu narrator ma nawet możliwość oglądania przez siatkę tego, co dzieje się na wolności. Następnie ponownie zostaje przedstawiona jego „rozmowa” z Marią. Wspomina ją z Pawiaka, kiedy była jeszcze wysoka, smukła i zdrowa. Teraz ciężko jest mu wyobrazić ją sobie z obciętymi włosami po tyfusie. Ta część kończy się opisem rozmowy z jednym ze współwięźniów, który powiedział Tadkowi, że osadzeni w Auschwitz boją się Birkenau.

    III
Tadek i jego towarzysze wciąż czekają na kursy. Są one opóźnione, ponieważ nie przyjechali jeszcze wszyscy flegerzy. Natomiast mieli już możliwość poznać Adolfa - kierownika kursu. To człowiek bardzo sympatyczny, ale nieco zbyt przywiązuje się do znaczenia słów. Kiedy mówi o Polakach „Kameraden”, myśli, że są oni naprawdę jego oddanymi towarzyszami. Następnie narrator opowiada o swoich podróżach przez obóz. Wspomina napis „Praca czyni wolnym” i zastanawia się, czy Niemcy naprawdę w to wierzą. Przybysze z Birkenau próbują zorganizować sobie czas. Każdy chodzi w różne miejsca obozu i stara się coś osiągnąć. Staszek szuka swoich dłużników, Witek chodzi natomiast za fortepianem. Tadek opowiada także o bibliotece i puffie (siedzibie kobiet do towarzystwa), do których więźniowie nie mają dostępu. Wspomina o wybuchu epidemii w tym drugim miejscu. Ludzie je odwiedzający byli dokładnie dezynfekowani, ale nie zawsze przynosiło to skutek. Pojawia się też historia o bloku, w którym dokonywano eksperymentów na kobietach, sztucznie je zapładniając. Narrator mówi, że więźniowie często się tam włamują i „zapładniają je zgoła niesztucznie”. To oczywiście znacznie komplikuje prowadzone badania. Wszystko to jest wynikiem wielkiej „psychozy” panującej wśród męskiej części obozu tęskniącej do kobiet. To przedstawienie staje się punktem wyjścia do rozważania o czasach warszawskich, kiedy narrator mógł jeszcze spotkać Marię na ulicy Skaryszewskiej.

    IV
Pewnej niedzieli Tadek spacerował po obozie. Nagle dostrzegł grupkę ludności cywilnej prowadzonej przez niemieckiego żołnierza. Najprawdopodobniej byli oni oskarżeni o nielegalny handel. Oczywiście reagowali na to wszystko strachem i zdziwieniem. Narrator miał jednak świadomość, że grozi im najwyżej kilkutygodniowa odsiadka. No chyba, że znajdą się twarde dowody, wtedy mogą trafić nawet do krematorium. To skłania go do refleksji nad tym, że ludzie są tak bezbronni i godzą się na śmierć, nie stawiają nawet najmniejszego oporu.

Kolejnym etapem tego dnia był mecz bokserski, na który Tadek udał się nań wraz z przyjaciółmi. W Sali pełnej papierosowego dymu oglądali oni zacięty, ale amatorski pojedynek. Po wyjściu stamtąd narrator miał możliwość przysłuchać się symfonicznemu koncertowi. Wszystko to skłoniło go do refleksji nad życiem w obozie. Uznał je za oszukiwanie rzeczywistości. Ktokolwiek z zewnątrz mógłby pomyśleć, że sytuacja więźniów nie może być aż taka zła. Wszystko jest przecież zadbane, są walki bokserskie, koncerty itp. Dlatego pisze do Marii, by uważnie obserwowała co dzieje się wokół niej i w razie konieczności była gotowa dać o tym świadectwo.

    V
Tadek wspomina, że od pewnego czasu uczęszcza już na kursy. Nie specjalnie przykłada się do nauki, woli iście szkolne zabawy, którym oddaje się wraz z Witkiem. Pewnego dnia przyjaciel wyciągnął zdjęcie swojej małżonki i opowiedział narratorowi historię swojej drogi do obozu. Zdarzyło się to na spacerze, mężczyzna był zmuszony bronić swoją kobietę przed esesmańskim psem, który wybiegł z pobliskiej willi. Wypalił do niego z pistoletu, a ten padł martwy. Później trafił na Pawiak, gdzie był „oddziałowym czy kąpielowym”. Tam naoglądał się wszelkiego rodzaju okrucieństw, jakich dopuszczali się względem siebie ludzie. Wspomniał także o obozie, w którym były ograniczone racje żywnościowe, a wciąż przybywało wielu nowych ludzi. Zarządca nie chciał głodzić więźniów, więc codziennie losowano kilkudziesięciu, wyprowadzano ich za ogrodzenie i rozstrzeliwano.
Drugim przyjacielem Tadka był Staszek. Podczas jednej lekcji pokłócił się on z doktorem. Ten zawołał Adolfa - kierownika kursu. Wszystko jednak obyło się bez konsekwencji. Uczniowie z anatomii dowiedzieli się jednego: „kto ma dobre plecy, temu trudno nogę podstawić”, a Staszek miał naprawdę dobre plecy. W dalszej wypowiedzi autora pojawia się refleksja na temat życia w obozie. Tadek twierdzi, że to nadzieja podtrzymuje w ludziach chęć działania. Wciąż wierzą oni w możliwość rozpoczęcia kiedyś normalnego życia.

    VI
W tym rozdziale poznajemy Kurta. Nosił on niegdyś listy od narratora do Marii. Był także członkiem grupy kryminalistów, czyli „ochotników” do wojska. Wszyscy odznaczali się przeszłością bogatą w okrucieństwa i zbrodnie. Doręczyciel został zaproszony przez Tadka na obiad. Opowiedział swoją historię (był synem sklepikarza, chciał zostać muzykiem, życie skłoniło go do zajmowania się szmuglowaniem dewiz, został złapany i trafił do obozu). Wywiązała się rozmowa o tragicznych warunkach życia oraz morderczej podróży pociągiem do Auschwitz. Staszek przytoczył historię jednego z Żydów, który „posłał” swojego ojca do komory gazowej. Po prostu bał się o swoje życie i nie chciał oderwać się od pracy, aby z nim porozmawiać.

    VII
Rozdział VII obfituje w refleksje narratora. Najpierw zastanawia się on nad życiem w obozie. Wydaje mu się ono czymś z wszech miar okropnym. Człowiek nie posiada niczego, co należałoby do niego. Otrzymuje tylko to, co jest niezbędne do pracy. Później spogląda na wszystko z perspektywy gospodarczej. Państwo niemieckie zarabia olbrzymie pieniądze na Oświęcimiu. Tadek uważa, że kiedy cały koszmar się skończy, Polacy powinni zażądać od obecnych okupantów zadośćuczynienia, ale nie w walucie lub towarach, tylko w ciężkiej i bezlitosnej pracy.

    VIII
Wymiana listów między Marią a narratorem odbywała się za pomocą elektryka (znajomego Kurta). Pomimo niechęci do ludzi i ich korespondencji, czynił on to chętnie i za darmo. Dzięki temu Tadek był szczęśliwy, ponieważ miał kontakt z ukochaną. Opowiada także o weselu, które odbyło się w Auschwitz. Pewien Hiszpan miał dziecko z Francuzką. Ona nalegała na ślub i wysłała podanie „do samego H.” (najprawdopodobniej Hitlera). Ten nakazał ściągnąć ją do obozu i udzielić ślubu parze. Spędzili noc poślubną w puffie, a już po świcie kobieta została odesłana do domu, a mężczyzna musiał udać się do pracy.

Trzecią informacją podawaną przez narratora jest fakt, iż powoli kończą się kursy. Wspomina także o korespondencji od rodziny (na którą czekał około dwóch miesięcy). Dowiadujemy się, że Andrzej zaginął, a Wacek „nie żyje”.

    IX
Dziewiąty rozdział opisuje powrót Tadka do Birkenau. Najpierw szukał kogoś, kto będzie prowadził wymianę listów i odnalazł pewnego mężczyznę, który codziennie chodził do FKL po zmarłe niemowlęta. Następnie narrator uświadomił sobie, że obóz w ogóle się nie zmienił. Szokujące okazało się spotkanie ze znajomym, który opowiedział Tadkowi o nowym sposobie spalania dzieci - brano czwórkę dzieci z włosami, stykano głowy i podpalano. Wszystko odbywało się bardzo prędko. Narrator odparł bez entuzjazmu: „winszuje”, po czym dodał: „Ale to jest nieprawda i groteska, jak cały obóz, jak, cały świat”.

Podobne wypracowania do Tadeusz Borowski „U nas w Auschwitzu”- streszczenie skrótowe