Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

Tadeusz Konwicki „Mała apokalipsa” - Rzeczywistość a propaganda w „Małej apokalipsie” Konwickiego

Codzienność i propaganda funkcjonują w „Małej apokalipsie” na zasadzie dwóch przeciwstawnych światów, choć są sobie bardzo potrzebne. Precyzując – to propaganda jest potrzebna komunistycznej władzy do upiększania niedostatków i cieni życia codziennego Polski Ludowej. Codzienność PRL-u to szare ulice, biednie ubrani ludzie, ciągłe braki w sklepach, chamstwo urzędników i każdego, kto ma jakąkolwiek władzę. Przykładów takiego stanu rzeczy nie brakuje w książce Konwickiego: zaczyna się od opisu szarego, ponurego poranka – autor stwierdza, że świat wygląda tak, jakby ktoś rozwinął sczerniałą ze starości tapetę. Budynek, który miał świadczyć o potędze komunistycznego ustroju – Pałac Kultury i Nauki w Warszawie – popada w ruinę. Odrywają się od niego fragmenty gzymsu i lecą w dół. Ulicami maszerują ludzie. Sposobem na zdobycie jakiegokolwiek towaru są znajomości. Liczy się to, kto jest bardziej zaradny. Na przykład Kolka Nachałow, przyjaciel głównego bohatera, ma wszędzie znajomości i może załatwić wiele rzeczy. Taka umiejętność to w ustroju komunistycznym prawdziwy skarb.

Ważną rolę w kontrolowaniu obywateli odgrywa aparat represji – milicja, wojsko i agenci. Bohater jest często legitymowany i zatrzymywany, to najprostszy sposób stosowany przez władze dla uprzykrzenia życia Polakom. Narrator zostaje także przesłuchany – działaczy opozycyjnych zatrzymywano i przesłuchiwano bardzo często. Milicja i służba bezpieczeństwa miała nad nimi nieustanny nadzór, także poprzez agentów umieszczanych w ich otoczeniu.

Zastraszone i kontrolowane społeczeństwo wykazywało obojętność wobec polityki. Każdy dbał o to, by się nie wychylać i spokojnie się zachowywał. Walka z codziennymi trudnościami wyczerpywała ludzi. Utrudnienia mogły się pojawić całkiem niezapowiedzianie – jak nie kursujący autobus czy zepsuty tramwaj. W powieści Konwickiego grupa pasażerów prosi motorniczego, by zawiózł ich do centrum miasta. Tramwajarz łaskawie się godzi, ale podróż zostaje przerwana przez brak prądu. Na to nic nie można poradzić. Wędrujący ulicami Warszawy narrator widzi nagle, jak zawala się część mostu nad Wisłą. Nie budzi to w nim większych emocji – w komunistycznym państwie do wszystkiego można się przyzwyczaić.

Innym codziennym obrazkiem jest lepsze traktowanie władzy i ludzi odpowiedzialnych za losy państwa. Mają oni specjalne sklepy i specjalne zaopatrzenie niedostępne dla zwykłych śmiertelników. Konwicki przywołuje opis partyjnego zebrania, którego uczestnicy robią przerwę udając się na posiłek. Jedzą specjały niedostępne w sklepach, zachodnie wędliny i pokarmy, piją alkohole pochodzące z państw zza Żelaznej Kurtyny.

Z wszystkimi tymi niedostatkami musi sobie poradzić świat propagandy stworzony przez komunistyczne władze. Za pomocą propagandy usiłują one wmówić ludziom, że w kraju nie jest źle, wręcz przeciwnie – dzieje się dobrze, a trudności są tylko przejściowe. To określenie zrobiło w czasach PRL prawdziwą karierę, zazwyczaj trudności były „przejściowe” i miały ustąpić po krótkim czasie. Propaganda w książce Konwickiego to pochody z okazji wizyty pierwszego sekretarza Związku Radzieckiego, radosne okrzyki, wznoszone przez uczestników ulicznych demonstracji. Ludzie krzyczą „Polska” i „Polsza”, wiszą transparenty „Zbudowaliśmy już socjalizm”, czyli wyższy poziom życia. Narzędziem w walce propagandowej staje się także zaopatrzenie – z okazji ważnej wizyty rzucono do sklepów lepszy towar, by obywatele odczuli ważność rangi zagranicznego gościa. Z tej okazji całkowicie zmieniono program telewizyjny – pokazuje się dokładny przebieg wizyty towarzysza z ZSRR, powitanie na lotnisku i każdy punkt pobytu w Warszawie.

Do propagandowych działań władze angażują autorytety kulturalne, ludzi znanych ze swoich dokonań w sztuce czy sporcie. Słowem – propaganda ma sprawić, że przeciętny człowiek nie będzie zwracał uwagi na nędzny poziom życia, jakie wiedzie, a wręcz przeciwnie, będzie uważał się za wyjątkowo uprzywilejowanego faktem, iż może żyć w tak wyjątkowym państwie.

Podobne wypracowania do Tadeusz Konwicki „Mała apokalipsa” - Rzeczywistość a propaganda w „Małej apokalipsie” Konwickiego