Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

Edward Stachura „Wielki testament” - interpretacja i analiza. Testament poetycki

Edward Stachura był to współczesny pisarz i poeta, który wykreował własny, kunsztowny styl artystyczny. Swoje utwory poetyckie i prozatorskie publikował – cieszyły się one dużym powodzeniem wśród fanów i oddźwiękiem w społeczeństwie. Grał i śpiewał, niezapomniany jest wizerunek Stachury jako młodzieńca z gitarą, wiele również podróżował – stąd nazywano go komiwojażerem czy autostopowiczem. Pełne blasków i cieniów życie przerwała nagła, tragiczna śmierć w 1979 roku, spowodowana przedawkowaniem środków usypiających. 

Testament to zwyczajowo zapis przekazujący ostatnią wolę zmarłego. Jako że życiowy dorobek Stachury mieścił się w wycieczkowym plecaku, trudno poecie byłoby rozdawać dobra materialne. Utwór jest zatem poetyckim testamentem, dedykującym poszczególnym ludziom pewne złote myśli oraz dziękującym im za wyświadczone dobro. Motto utworu „… mały zostawiam sobie na ukojenie” sugeruje, że Stachura w poetyckie wersy nie zamienia całej swojej spuścizny: coś – coś cennego, czego być może nie może albo nie potrafi zamienić na wersy i zamknąć w wierszu – pozostawia dla siebie.

Na początku poeta rozdysponowuje: „wszystkie ryby rzek moich, jezior i mórz”. W tej części wiersza przywołuje różnych ludzi, których spotkał oraz wspomina o kilku odwiedzonych przez niego miejscach. Poetyckie wspomnienie ubarwiają: epitety „słonecznych wybrzeży”, wymyślne metafory: „[oczy ryb] zastygną w gwiazdy”, „(...) moje płuca. Są całe zajęte przez świętojańskie robaczki gruźlicy”, „fala wyobraźni”. W tej części wiersza pojawia się również prośba: „(...) jeśli można, to trochę piasku w dłonie”.

Utwór nie jest melodyczny ani rytmiczny, gdyby posklejać kolejne wersy, otrzymalibyśmy ciągły tekst napisany pełnymi, poprawnymi zdaniami. Wydawałoby się, że poeta na siłę podzielił na wersy fragment tekstu napisanego prozą. Zmiana konwencje wiersza ma miejsce po słowach: „(...) wysokie chwile mojego wzruszenia jak również rzadkie chwile paranoi zostawiam”. Następuje po nich wyliczenie diametralnie różnych rzeczy, począwszy od stanu przyrody (np. zachód słońca), poprzez tytuły książek i bohaterów literackich, do nazwisk. Zestawienie okoliczności nie mających nic ze sobą wspólnego, rodzi ciekawy efekt – po pierwsze przedstawia Stachurę widzianego z perspektywy różnych punktów widzenia, po drugie – buduje obraz poety jako wykształconego człowieka, erudyty i kosmopolity (obywatela świata). Stachura każdy kolejny wers zaznacza inną polską małą literą, jednakże nie robi tego w kolejności alfabetycznej.

Ostatnie strofy utworu wskazują na adresata wiersza – matkę Stachury. Poeta dedykuje jej każdy ciepły, pogodny deszcz, pragnąc, by przypominał jej syna. W ostatnim wersie przeprasza matkę, że poszedł własną drogą, a nie kroczył wyznaczoną przez nią ścieżką. Droga, którą wybrał, wydawała mu się najlepsza. Wskazując na dorobek swojego życia, podkreśla i przeprasza: „To nic, że nie zostałem inżynierem”. To najbardziej wzruszający fragment wiersza.

Podobne wypracowania do Edward Stachura „Wielki testament” - interpretacja i analiza. Testament poetycki