Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

Adam Asnyk „Jednego serca” - interpretacja i analiza wiersza

Utwór Adama Asnyka o incipicie „Jednego serca” wszedł w skład cyklu opublikowanego w 1876 roku pod tytułem „Publiczność i poeci”, później zaś był wielokrotnie przedrukowywany w kolejnych wydaniach „Poezji”. Został on ujęty w formę sonetu o regularnych, 11-zgłoskowych wersach ze stałą średniówką, którego melodyjność podkreślają dodatkowo rymy: krzyżowe w tetrastychach oraz sąsiadujące w porządku CCD CCD w tercynach.

Podmiot liryczny ujawnia się tu bezpośrednio już w pierwszej strofie, określając z góry temat przewodni całej wypowiedzi: „Jednego serca trzeba mi na ziemi!”. Za pomocą tak skonstruowanej metafory odwołuje się do osoby, stanowiącej przedmiot jego tęsknoty i - najwyraźniej - niespełnionej miłości, nie przedstawiając jej jednak w oglądzie całościowym, ale poprzez wymienienie poszczególnych części jej ciała: serca, ust, oczu i rąk. Każda z nich wyznacza charakterystyczny dla siebie obszar marzeń i tęsknot podmiotu lirycznego poprzez przypisanie im zbawiennej działalności we współpracy z analogicznymi organami „ja” mówiącego. Otwierające tę enumerację serce posiada właściwości dwojakiego rodzaju, wprowadzając bowiem podmiot liryczny w drżenie, jednocześnie go uspokaja:
„[Serce] Co by przy moim miłością zadrżało,
A byłbym cichym pomiędzy cichemi.”
Z kolei usta zostają ukazane pod postacią metafory słodkiego oceanu:
„(…) Skąd bym wieczność całą
Pił napój szczęścia ustami mojemi”.

Poprzez taką hiperbolizację - zarówno czasu, jak i opisywanych tutaj ust - podmiot liryczny ukazuje ogrom swojej tęsknoty i pragnienia, zaznaczając jednocześnie, iż nie ma ono nic wspólnego z przelotnym kaprysem. W drugiej strofie ukochana podmiotu lirycznego zostaje również usakralizowana poprzez przypisanie jej oczom umiejętności uświęcania obiektów, jakie obdarzą swoim spojrzeniem:
„I oczu dwoje, gdzie bym patrzał śmiało,
Widząc się świętym pomiędzy świętemi”.

Ostatnim atrybutem ukochanej wymienionym przez podmiot liryczny jest „rąk białych dwoje”, którym zostaje przypisana niemal magiczna właściwość sprowadzania pięknych snów:
„Co by mi oczy zasłoniły moje,
Bym zasnął słodko, marząc o aniele,
Który mnie niesie w objęciach do nieba;”

Podmiot liryczny wyraźnie podkreśla więc, że nie chciałby nigdy rozstawać się z widokiem i obecnością ukochanej, marząc o tym, iż towarzysząc jego dniom i chwilom zasypiania będzie wraz z nim przenosić się nawet do jego snów, a więc krainy, gdzie oboje będą wolni od przyziemności świata powszedniego i jego ograniczeń.

Ostatnia, refleksyjna strofa, daje jednak wyraz porażki podmiotu lirycznego i nieosiągalności jego marzeń:
„Jednego serca! Tak mało mi trzeba,
A jednak widzę, że żądam za wiele!”.

Pośród wspaniałości całego świata pragnął jedynie owej jednej, ukochanej osoby, będąc w stanie poświęcić wszelkie inne wygody, rokosze i marzenia. Sądził, iż dokonane w ten sposób poświęcenia wystarczą dla okupienia jej bliskości, okazuje się jednak, iż jest ona jeszcze droższą, niż się spodziewał.

Podobne wypracowania do Adam Asnyk „Jednego serca” - interpretacja i analiza wiersza