Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

Wywiad z Santiago - „Stary człowiek i morze” Ernest Hemingway

Moim i Państwa gościem jest Santiago, Kubańczyk zajmujący się rybołówstwem.

Santiago, kiedy postanowiłeś zostać rybakiem?
S: Myślę, iż od zawsze wiedziałem, że jest to fach, którym powinienem się zająć. Wszyscy w mojej rodzinie łowili. Jestem rybakiem jak mój ojciec, dziadek i pradziadek. Żyjemy z tego, co daje nam morze i żyjemy dla morza.

Jaka była największa ryba, jaką złowiłeś?
S: To było niedawno. Przez bardzo wiele dni nie miałem szczęścia, ale tamtego dnia wiedziałem, że kiedy wypłynę, nie wrócę z pustymi rękami. Złowiłem ogromnego marlina. Był o dwie stopy dłuższy od mojej łodzi, dlatego umocowałem go przy burcie. Zresztą, jestem stary i nie miałbym wystarczająco dużo siły, żeby wciągnąć rybę na pokład łodzi. W drodze powrotnej, po wielu godzinach ciężkiej pracy, straciłem rybę.

Co się z nią stało?
S: Podpłynął do nas rekin i odgryzł spory kawał brzucha. Zabiłem go, ale wiedziałem, że to nie koniec. Zostawiałem za sobą zapach mięsa i inne rekiny to czuły. W walce z pierwszym przepadł mój harpun. Później było tylko gorzej. Do domu wróciłem ze szkieletem.

Co czułeś kiedy twojego marlina rozszarpywały rekiny?
S: Co wtedy czułem? Wielki żal, że utraciłem tak piękną rybę, a także dlatego, że zabiłem ją na darmo. Była tak wielka i silna, że gdyby żyła, dałaby radę tym wszystkim rekinom. Byliśmy ze sobą tyle godzin i, na swój sposób, zaprzyjaźniłem się z nią. Do tego wszystkiego czułem okropne zmęczenie, ból dłoni i pleców. Kończyła mi się woda i bardzo słabo się czułem. Nie wiem czy dlatego, że jestem już stary, czy tak strasznie żal było mi ryby, na którą nie mogłem patrzeć, odkąd rozszarpały ją wygłodniałe rekiny.

Nie bałeś się o własne życie?
S: Czy ja wiem? Tak długo mocowałem się z marlinem, że chyba już o tym nie myślałem. Wiedziałem, że muszę walczyć tym, co mam. Byłem pewien, że sobie poradzę. Teraz wiem, jaki byłem naiwny. Ale miałem dużo szczęścia.

Jak zareagowali ludzie w wiosce, kiedy zniknąłeś na tak długo, a później wróciłeś z ogromnym szkieletem?
S: Mieszkańcy mnie szukali. Martwili się o mnie. Zawiadomili nawet straż przybrzeżną i szukali mnie samolotami, ale moja łódka jest tak mała, że nie mogli mnie znaleźć. Kiedy zobaczyli szkielet, nie wierzyli własnym oczom. Pewnie im też było szkoda tej ryby, że ją straciłem.

Santiago, nie masz dzieci. Czy jest ktoś, komu przekazałeś swoje umiejętności?
S: Tak. Wszystkiego, co umiałem, nauczyłem Manolina. Ten chłopiec trafił do mnie, gdy miał pięć lat. Od tamtej pory się przyjaźnimy.

Między wami jest duża różnica wieku. Czy mimo tego dobrze się rozumiecie?
S: Myślę, że tak. Kiedyś ja dbałem o Manolina. Teraz on dba o mnie. On myśli, że ja nic nie wiem, ale widzę, jak bardzo się o mnie martwi. Słyszałem nawet, że po moim powrocie z ostatniego połowu, kiedy złapałem tego olbrzymiego marlina, płakał. Ja leżałem obolały w chacie, a on bardzo się starał, żeby ulżyć mi w cierpieniu i dbał o moją łódź. Od tamtej pory znowu pływamy razem.

Chcę Cię zapytać czy masz jakieś inne zainteresowania oprócz łowienia ryb?
S: Oczywiście. Bardzo lubię czytać i dyskutować o amerykańskiej lidze baseballa.

Kto jest twoim ulubionym zawodnikiem?
S: Di Maggio. To wielki zawodnik. Nawet kiedy bolała go pięta, grał wyśmienicie i nic sobie z tego nie robił. Ja nawet nie mogę sobie wyobrazić, jak bardzo musiało go to boleć.

Czy mógłbyś, na koniec naszej rozmowy, dać jakąś radę początkującym rybakom?
S: Nigdy nie należy się podawać. Na każdego czeka jego wielka ryba. Trzeba tylko włożyć dużo pracy i wysiłku w to, co się robi. Najważniejsze to się nie poddawać i nie zniechęcać.

Santiago, dziękuję Ci za rozmowę i życzę powodzenia oraz pomyślnych wiatrów na morzu.

Podobne wypracowania do Wywiad z Santiago - „Stary człowiek i morze” Ernest Hemingway