Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

Opis fantastycznej krainy

Pewnej nocy miałam dziwny sen. Śniła mi się cudowna, fantastyczna kraina. Rośliny były w niej ogromne. Przypominały trochę te, które znamy z naszych łąk i lasów, ale prawie żadne nie były zielone. Szłam ścieżką pokrytą błękitnym pyłem, którego kłęby unosiły się wokół mnie z każdym krokiem, który po niej zrobiłam. Wzlatywał bardzo wysoko, lśnił w blasku słońca i opadał. Bardzo długo wędrowałam wśród grzybów, które były wyższe ode mnie. Ich barwy były niezwykłe. Jedne miały plamki w kształcie bordowych ślimaków na granatowym kapeluszu, inne były całkowicie fioletowe, a jeszcze inne miały nóżki pokryte zwiewnymi falbankami.

Nie były to jedyne rośliny, jakie rosły w tym dziwnym lesie. Pełno było w nim traw w kolorze tęczy, kwiatów ogromnych jak drzewa i mchu, który przypominał kłębki przezroczystych piórek. Z zaciekawieniem kroczyłam ścieżką. Byłam przestraszona i zaciekawiona, co jeszcze mnie tu może spotkać, jakie jeszcze dziwy zobaczę.

Z zamyślenia wyrwało mnie uczucie bólu, który poczułam w okolicy kostki. Był to mały świecący kamyczek. Nie zatrzymując się szłam jednak dalej. Po kilku chwilach usłyszałam chichot. Obejrzałam się przez ramię, co nie było łatwe, gdyż dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że idę tyłem. Zobaczyłam dwie zielone biedronki pokryte mnóstwem jaskrawych, pomarańczowych kropek. Nie wiedziałam czy mam do nich podejść, czy uciekać przed nimi. Pomyślałam jednak, że nie wiadomo kiedy spotkam kogoś, kto wytłumaczy mi gdzie jestem. Przezwyciężyłam swój strach. Podeszłam do roześmianych biedronek, które wytłumaczyły mi, że znajduję się w krainie Powtarzalności. Wszystko co się w niej znajduje rośnie, kiełkuje i rodzi się, a kiedy jest już bardzo, bardzo duże zaczyna się kurczyć, a później wyrasta na nowo. I tak jest w tym dziwnym i magicznym miejscu od zawsze.

Z tego właśnie powodu, na polanie, na której teraz stoję wszystko jest takie ogromne i wielkie. Jutro zacznie się kurczyć, a za dwa lub trzy dni rośliny będą na nowo kiełkować. Bardzo mnie to zafascynowało.

Gdyby tak w naszym świecie wszystko było powtarzalne, moglibyśmy jeść ciągle lody. Jednego dnia zajadalibyśmy się ogromną porcją lodów czekoladowych, a po dwóch dniach pucharek napełniłby się ponownie. Przyjaciele też mogliby być zawsze z nami, i nasze zabawki nigdy nie uległyby zniszczeniu. Stłuczony kubek stałby na stoliku jak nowy. Nic nie musielibyśmy robić dwa razy, bo po kilku dniach, za sprawą dziwnej siły, wszystko stawałoby się na nowo.

Powiedziałam biedronkom, że mają szczęście żyjąc w takim miejscu, jak Powtarzalność. One roześmiały mi się w nos i powiedziały, że ich kraina wcale nie jest tak idealna, na jaką wygląda. Cudownie jest, kiedy ciągle spotykają nas dobre rzeczy, ale powtarzalność oznacza, że odradzają się również te złe. W tej fantastycznej krainie wielkie żaby, które nękają małe biedronki i błękitne żuki zawsze są ogromne i wygrywają w walce o najpiękniejsze polany.

Stałam w zamyśleniu, kiedy ponownie poczułam ból w kostce. O dziwo był to ten sam świecący kamyczek, który widziałam kilka minut wcześniej. Kiedy lśniący pył opadł, zobaczyłam, że uśmiecha się do mnie przyjaźnie i wita ze mną. Po chwili, jakby ośmielona moją rozmową z biedronkami i życzliwością kamyczka, przywitała się ze mną rodzina grzybów. Był to tata grzyb, z kapeluszem w szare paski, mama grzyb, którą zdobiły falbanki i mały grzybek w zielone prążki. Nie myślałam, że w Przemijalności może mnie jeszcze coś zaskoczyć. Chciałam zwiedzić jak najwięcej miejsc w tej czarodziejskiej krainie.

Po gorącym pożegnaniu ruszyłam dalej. Nie więcej niż po dwóch krokach, zdałam sobie sprawę, że nie spytałam o najważniejsze. Mianowicie, dlaczego wszyscy chodzą tu tyłem. Okazało się, że chodzenie do przodu nie miałoby w Przemijalności żadnego sensu. Po kilku minutach, byłabym w tym samym miejscu, ale za to chodzenia tyłem nie można powtórzyć i to daje sposobność do przemieszczania się po Powtarzalności. Zadziwiła mnie bardzo ta odpowiedź, ale że udzielono mi jej w krainie, w której na drzewach rosną kolorowe fasolki, a na ulicach miasteczek śpiewają ryby ubrane w cylindry, przyjęłam ją bez zaskoczenia i nie zadawałam żadnych pytań.

Nagle zerwał się silny, przedwczorajszy wiatr i uniósł lśniący pył tak wysoko, że nic nie widziałam. Kiedy zaczął opadać dostrzegłam w oddali dwie biedronki na tle szafirowego nieba, które zamiast lecieć na swoich muślinowych skrzydełkach, jechały na małych, czerwonych rowerkach, które okropnie skrzypiały.

Obudziłam się i wyjrzałam przez okno. Drzewa były zielone i ogromne. Nic nie zapowiadało, że za dwa dni będą tylko kiełkującymi nasionkami, jak w Powtarzalności. Być może, gdzieś, istnieje taka lub podobna kraina. Kto wie, może za kilka dni ponownie spotkam biedronki na ich skrzypiących rowerach, a świecący kamyczek powita mnie uśmiechem w cieniu rodziny grzybów.

Podobne wypracowania do Opis fantastycznej krainy