Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

Leopold Staff „Portret” - interpretacja i analiza wiersza

Wiersz Leopolda Staffa pt.: „Portret” pochodzi z tomu poetyckiego „Wiklina” z 1954 roku – ostatniego dzieła wydanego za życia artysty. Jest więc owocem najbardziej dojrzałego i najbogatszego w doświadczenia okresu w twórczości tego poety.

Charakterystyczną zmianą w stosunku do poprzednich tomów jest tutaj rezygnacja z tradycyjnej, klasycyzującej wersyfikacji, która ustępuje formie wiersza wolnego o nierównej ilości zgłosek w wersach. Zachowana została jednak pewna regularność stroficzna – utwór dzieli się na pięć strof, wśród których dwie pierwsze są pięciowersowe, dwie następne – stanowiące właściwe rozwinięcie utworu – mają po dziewięć wersów, zaś ostatnia, pełniąca funkcję podsumowania, składa się z siedmiu wersów, panuje więc dominanta cyfr nieparzystych.

Mamy tutaj do czynienia z formą liryki pośredniej, podmiot liryczny nie prezentuje bowiem siebie samego w żaden sposób, nie nazywa też konkretnym imieniem „bohatera” wiersza. Z wymowy całego utworu czytelnik może domyśleć się, że chodzi tutaj o człowieka, opisanego w pierwszej strofie w ten sposób:
„Był ten sam zawsze
Chociaż o coraz innej twarzy,
O coraz innym imieniu.”

Podmiot liryczny zwraca tutaj uwagę na stałość ludzkiej natury, która w swojej istocie pozostanie niezmienna, pomimo dynamiczności zewnętrznych cech („twarzy”, „imienia”), które podlegały przemianom na przestrzeni dziejów, dopasowując się do okoliczności i wymogów danego momentu historycznego.

W drugiej strofie zostaje zasygnalizowana strategia twórcza, wedle jakiej została skomponowana pozostała część wiersza: człowiek zostaje tutaj przyrównany do dzieła sztuki. Przedmiotem zmagań kolejnych mistrzów nie było jednak ukazanie jego postaci zewnętrznej (bo ta ulegała naturalnej ewolucji), ale właśnie owego stałego elementu, stanowiącego nić łączności pomiędzy człowiekiem antycznym a współczesnych – istoty podobieństwa, które pozostaje pierwiastkiem niezmiennym od początku istnienia kultury. Trudność sprostania temu zadaniu została przyrównana do olimpijskiej sztafety, której poszczególni uczestnicy – nie mogąc samodzielnie pokonać ogromnego dystansu – przekazują sobie płomień tak, by doprowadzić go do wielkiego, olimpijskiego znicza, symbolizującego pokój.

Ekfrazy, jakie staną się treścią kolejnych strof, pokazują dwa przykłady błędnej drogi twórczej, która nie uchwyciła istoty problemu. Jako pierwsza opisana zostanie rzeźba „Dyskobola” z V w. p.n.e., przedstawiająca postać nagiego atlety zastygłego w ostatniej sekundzie przez wyrzutem dysku. Podmiot liryczny wyjaśnia nieadekwatność takiego ujęcia w stosunku do chęci wyrażenia ludzkiej doskonałości w ten sposób:
„Lecz zapatrzył się w cel taki daleki,
Że dysk od dwóch tysiącleci
Nie odrywa się od jego dłoni,
Która zastygła w jałowym
Nie spełnionym zamiarze.”

Postać dyskobola stanowi więc symbol wielkiej potęgi człowieka i jego marzeń o dążeniu do doskonałości, z drugiej jednak strony podmiot liryczny zwraca uwagę, iż „zagapienie się” w cele zbyt dalekie częstokroć przysłaniało ludzkości skromną drogę ewolucji, a przez to zatrzymywało rozwój i realizację określonych celów jedynie w sferze ambicji. Jej „niespełnione zamiary” przybrały wobec tego charakteru jałowości, nie prowadząc do niczego konstruktywnego.

Drugim przykładem jest rzeźba Donatella „Rycerz z Or San Michele” prezentująca mężczyznę odzianego w zbroję, opierającego się na tarczy „przekreślonej krzyżem”, a więc symbolizującego etap w rozwoju ludzkości naznaczony już zarówno religią, jak i wojnami prowadzonymi miedzy innymi w jej imieniu. Podmiot liryczny formułuje swój zarzut pod jego adresem w taki sposób:
„Ale przyrosła mu do dłoni włócznia,
Zwrócona ostrza płomieniem do góry,
Kiedy u jego stóp na ziemi
Wiło się zło o paszczy smoczej.”

Majestatyczny wojownik nie wykorzystał więc właściwie przydanych mu atrybutów, kierując „ostrza płomień do góry”, co możemy rozumieć jako zamach na świętość, tym bardziej karygodny, że właściwy cel ataku był widoczny i w zasięgu ręki.

Ostatnia strofa przynosi natomiast przykład dzieła, które sprostało trudnemu zadaniu – okazuje się nim „Pietá” Michała Anioła, który „utrafił go” (człowieka):
„Młotem miażdżąc
Marmurowy ochłap trupiego ciała”.

Realizacją idei człowieczeństwa nie był więc ani wysportowany dyskobol, ani waleczny rycerz, ale właśnie ów słaby, umierający w ramionach Matki Chrystus, który:
„(…) nie mógł udźwignąć
Własnej nieludzkiej świętości.”

Tylko On jeden dotarł do końca „sztafety”, z jaką zmaga się ludzkość od początku swojego istnienia, nie za pomocą wielkich ambicji, ani agresji, czy przemocy, ale bezgranicznego poświecenia. Jego świętość zostaje tutaj nazwana „nieludzką”, ponieważ leży nadal w sferze ideału, do którego człowiek dąży, nie mogąc go osiągnąć bez wykroczenia ponad swoje przyziemne człowieczeństwo.

Wiersz Leopolda Staffa, obok ogromnej wartości filozoficznej, posiada także wielki walor plastyczny w postaci dokładnych opisów przywoływanych dzieł sztuki, dzięki którym możemy z łatwością odszukać ich reprodukcje i zestawić „wzrokowo” z uwagami, jakie odnajdujemy w tekście. Dzięki temu utwór jeszcze głębiej działa na wyobraźnię czytelnika i tym gwałtowniej zaskakuje go swoim podsumowaniem, zachęcając do głębokiej zadumy i refleksji nad istotą i pełnią człowieczeństwa.

Podobne wypracowania do Leopold Staff „Portret” - interpretacja i analiza wiersza