Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

Leopold Staff „Ja wyśniony” - interpretacja i analiza wiersza

Wiersz Leopolda Staffa pt.: „Ja wyśniony” pochodzi z debiutanckiego tomu tego twórcy z 1901 roku „Sny o potędze”. Cały cykl został w dużej mierze zainspirowany filozofią Fryderyka Nietzschego, którego prace poeta przekładał w tym czasie na język polski, jednak surowa koncepcja nadczłowieka została tutaj wzbogacona o optymistyczną, chrześcijańską wizję istoty ludzkiej jako najdoskonalszego tworu Boga, zdolnego do nieograniczonego rozwoju i obdarzonego wielkimi mocami twórczymi.

Utwór nawiązuje konstrukcyjnie do formy sonetu, stosując podział na cztery strofy o regularnych rymach. Modyfikacji uległ jednak rozkład wersów w poszczególnych partiach wiersza: podobnie jak sonet angielski, rezygnuje z tradycyjnego, włoskiego wzoru złożonego z dwóch tetrastychów i dwóch tercyn, zastępując je zestawieniem tetrastychu z dystychem. Strofa dwuwersowa nie stanowi jednak puenty wiersza, ale poprzedza ją, umiejscowiona jako przedostatnia. Zastosowane tutaj rymy żeńskie zostały rozłożone regularnie według schematu ABBA w tetrastychach oraz CC w dystychu.

„Ja wyśniony” jest wierszem utrzymanym w stylistyce liryki bezpośredniej, stanowiąc pewnego rodzaju autoportret podmiotu lirycznego, wypowiadającego się bezpośrednio. Opisuje on samego siebie jako nietzscheańskiego nadczłowieka – potężną istotę świadomą swoich nieskończonych możliwości, rozpieraną przez wielką, wszechmocną energię:
„Wyolbrzymiałem w bezmiar! Moc pierś mi przenika! / Stopy wsparłem o ziemię, co wobec mnie małą, / Drobną się zdaje kulą. (…)”
Widzimy więc postać wyraźnie górującą nad całym światem, który leży u jej stóp i zdaje mu się całkowicie poddanym. Dla zobrazowania swojego majestatu podmiot liryczny opisze dalej swoją postać jako podobną do antycznego posągu:
„Stoję wielki, olbrzymi, nagi, cyklopowy, / Jak posąg na cokole... (…)”

W swym ogromie rozpościera się od ziemi aż po same gwiazdy, które „zgarnia jak motyle”, nie tylko wypełnia więc całą przestrzeń dostępną dla człowieka, ale jest również w stanie dosięgnąć tej zarezerwowanej dla Boga. Dlatego też nawet wobec Absolutu czuje się nieustraszony i na tyle śmiały, by móc pozwolić sobie na jego zuchwałą krytykę:
„Sprawia mi radość przeciw wytyczonym drogom / Ciskać światy na przekór starczym, dawnym bogom!”

Wspomniany już wcześniej, nietypowo rozmieszczony dystych, pełni więc pomimo swojej śródstroficznej pozycji funkcję „acutum” wiersza, wyrażając przyświecającą mu myśl o wyższości pełnego energii i inwencji człowieka nad bogami, pochodzącymi – podobnie jak opisany wyżej posąg – ze świata starożytnego. Podmiot liryczny postuluje więc odrzucenie posłuszeństwa wobec zwierzchności, która nie odpowiada już nowemu, opanowanemu przez twórczą jednostkę, światu. W finale wiersza zdetronizuje panujących dotąd bogów i samego siebie postawi na ich miejscu:
„Jestem wielki - bóg pijanym weselem szalony!”

Nad stylistyką całego utworu góruje wszechobecna hiperbolizacja podmiotu lirycznego, który mówi o sobie: „wyolbrzymiałem w bezmiar”, „stoję wielki, olbrzymi”, „jestem wielki” itd., zaś litotyzacji, czyli umniejszeniu, ulega reszta zjawisk świata przedstawionego (ziemia „drobną się zdaje kulą”, złote gwiazdy są „jak motyle”). Tekst jest pełen epitetów i rozbudowanych porównań, co znacząco wpływa na jego plastyczność i obrazowość. Jego ekspresyjny nastrój budują również liczne wykrzyknienia i metaforyczne porównanie podmiotu lirycznego do Dionizosa, który „upija się” swoją potęgą.

Utwór ten doskonale wpisuje się w wymowę całego tomu poetyckiego, z którego pochodzi, śmiało i bez kompleksów marząc o nieograniczonej potędze człowieka. Poeta w pewnej mierze jawi się tutaj jako przewodnik, który swoją wielkością ma wskazać drogę do gwiazd reszcie ludzkości.

Podobne wypracowania do Leopold Staff „Ja wyśniony” - interpretacja i analiza wiersza