Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

Kazimierz Przerwa-Tetmajer „Ja, kiedy usta...” - interpretacja i analiza wiersza

„Ja kiedy usta...” może być uznawany za erotyk, jednak nie tematyka miłosna, lecz dekadencka wysuwa się tutaj na pierwszy plan. Tytuł oraz cały obraz wiersza rozgrywa się między dwojgiem kochanków, co mogłoby sugerować, iż mamy do czynienia z erotykiem, jednak najważniejsze jest nie to, co mówi nam przedstawiana scenka, ale to, co dzieje się w głowie podmiotu lirycznego w owych chwilach.

Jest to liryka zwrotu do adresata, w tym wypadku – adresatki, którą jest niezidentyfikowana kobieta będąca przypuszczalnie kochanką podmiotu lirycznego. Cały wiersz zbudowany jest na zasadzie monologu skierowanego do owej kobiety. Jej słowa się nie pojawiają, za odpowiedź możemy wziąć jedynie jej „twarz wylękłą”, którą zwraca w kierunku mężczyzny. Wyznanie podmiotu lirycznego dotyczy stanu jego duszy oraz pobudek, które kierują  jego uczynkami. Stwierdza on, iż jego pieszczoty i pocałunki nie są spowodowane zwykłą żądzą czy miłością żywioną w stosunku do kobiety, ale że mają inne podłoże. Za pomocą oddawania się rozkoszy podmiot liryczny pragnie zapomnieć o nieznośnym stanie dręczącym jego duszę.

Schyłek wieków był dla artystów trudnym czasem. Przesyceni przyjemnościami, zepsuci, znudzeni – dekadenci nie widzieli sensu własnej egzystencji. Poznali wszystko, co było zakazane, zakosztowali praktyk objętych powszechną dezaprobatą, sprzeciwili się wszystkiemu, czemu można było się sprzeciwić, znaleźli się więc w martwym punkcie, nie wiedząc dokąd i – tak naprawdę – nie mając dokąd zmierzać. Złamanie wszelakich reguł i otrzymanie wszystkiego, o czym można było zamarzyć, sprowadziło na nich marazm oraz nudę, gdyż wszelkie cele zostały spełnione. Zacytować można tu klasyka przełomu wieków, Paula Verlaine'a: „Wszystko, wszystko wypite, zjedzone, cóż dalej? (...)”. Zapewne takie pytanie retoryczne stawiali sobie polscy dekadenci, nie potrafiąc znaleźć na nie odpowiedzi.

By zagłuszyć ból istnienia, oddawali się rozpuście, eksperymentowali z alkoholem i narkotykami. A wszystko po to, by zapomnieć o dojmującym uczuciu smutku i beznadziei. O tym właśnie opowiada  wiersz „Ja, kiedy usta...”. Podmiot liryczny wyznaje, iż zbliżenie z kobietą jest jedynie pretekstem do osiągnięcia większej rozkoszy, a mianowicie – zapomnienia, oderwania się od świata. Jest to jeden ze sposobów na osiągnięcie stanu „nirwany”, o którym Przerwa-Tetmajer pisał w  innych wierszach; tak więc kobieta jest tylko środkiem do celu, podmiot liryczny nie całuje jej ze względu na żywione do niej uczucie, ale z nadzieją na zapomnienie się w rozkoszy, co umożliwi mu oderwanie się od przyziemnego, sprawiającego ból świata.

Kobieta, zdaje się, przejrzała zamysły kochanka lub po prostu zauważyła zmianę w jego zachowaniu lub wyglądzie, gdyż wylękniona patrzy na swojego adoratora. On jednak śpieszy z wyjaśnieniem, że zabójcza jest dla niego myśl, iż po chwili przyjemności trzeba wrócić do rzeczywistości. Ostatnia zwrotka stanowi konkluzję mówiącą o tym, że największym błogosławieństwem jest ciągłe pragnienie, co wiąże się z nieposiadaniem wszystkiego, czego się zażąda. Podmiot liryczny jest w zgoła innym położeniu: jego wszystkie zachcianki zostały spełnione, więc nie ma już o czym marzyć i do czego dążyć. Tkwi w martwym punkcie, dlatego jest niczym „żywy umarły”. Wyznaje, iż lepiej cały czas pragnąć, dążyć do spełniania marzeń, mieć cel, niż otrzymać wszystko, czego się pragnęło i doznać uczucia przesytu. Wtedy to, co było tak pożądane i ukochane, staje się obrzydliwe i nie do zniesienia.

Wiersz składa się z trzech zwrotek czterowersowych, z których każdy pisany jest jedenastozgłoskowcem ze średniówką po piątej sylabie. Rymy występują żeńskie, dokładne, krzyżowe. Środki poetyckie to m.in. pytania retoryczne („czemu ty patrzysz z twarzą tak wylękłą?”), epitety („namiętny uścisk”, „błogosławiona śmierć”).

Podobne wypracowania do Kazimierz Przerwa-Tetmajer „Ja, kiedy usta...” - interpretacja i analiza wiersza