Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

Stanisław Lem „Bajki robotów” - „Uranowe uszy” - recenzja

opracowanie, literatura współczesna, Bajki robotów, Stanisław Lem
zwoje-scrolls.com

Niedawno wpadła mi w ręce (zupełnie przypadkiem) mała książeczka. Jej tytuł przywołał wspomnienia z dzieciństwa i wprawił mnie w dziwne rozrzewnienie. Były to „Bajki robotów” Stanisława Lema. Gdy byłam mała, wierzyłam gorąco, że są to bajeczki, które mamy-roboty opowiadają swoim dzieciom-robotom – no w końcu sam tytuł coś takiego mi sugerował, wiele lat temu! Dzisiaj wiem już, że niekoniecznie jest to prawdą i że te „bajeczki” mają nierzadko bardzo głęboki sens, dotykają trudnych spraw, a tylko mistrzostwo artystyczne autora pozwala czytać je w zabawnej konwencji.

Sięgnęłam jeszcze raz po jedną z nich, moją ulubioną – „Uranowe uszy”. Cudownie było ponownie stwarzać z przemyślnym kosmogonikiem wielką, żelazną planetę, czekać miliony lat, by narodziło się na niej życie, smucić się razem z biednymi Palatynidami z powodu ucisku chciwego Architora i radować z uranowego wynalazku wspaniałego inżyniera.

Bajka opowiada o totalitarnych rządach zachłannego władcy, który robi wszystko, by uprzykrzyć życie swoim poddanym; każe nawet uszyć dla każdego z nich uranowy pancerz, by zapobiec kontaktowaniu się obywateli. Wiadomo, gdy dojdzie do kumulacji uranu, nastąpi wybuch. Palatynidzi są więc bardzo nieszczęśliwi, dodatkowo władca nakłada wysokie daniny, których ci nie mają za co płacić. Okazuje się jednak, że do mieszkańców Aktynurii uśmiecha się los – wraca na planetę kosmogonik i staje się wybawcą ciemiężonego ludu.

W jaki sposób udaje mu się pokonać niezniszczalnego Architora? Czy dojdzie do, zdawałoby się, niemożliwego spisku? Skąd tytułowe uranowe uszy? I od czego wzięło się porzekadło „kat mu świeci”? „Bajka prawdę wam powie” – wystarczy tylko po nią sięgnąć...

Podobne wypracowania do Stanisław Lem „Bajki robotów” - „Uranowe uszy” - recenzja