Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
unikalne i sprawdzone wypracowania

Krzysztof Kamil Baczyński „Romantyczność” - interpretacja i analiza wiersza

Utwór „Romantyczność” pochodzi z 1942 roku. Swoim tytułem odwołuje się do dzieła Adama Mickiewicza oraz całej wielkiej epoki w polskiej literaturze i historii, dla której Baczyński żywił szczególny sentyment, odnajdując analogie pomiędzy dwoma pokoleniami dziewiętnastowiecznych powstańców, a losem młodzieży wchodzącej w dorosłość w czasie II wojny światowej. Tytuł wiersza ma jednak również charakter po części ironiczny, sugeruje bowiem zajmowanie się pięknymi, poetyckimi obrazami, a tymczasem ewokuje tragiczne wizje gruzów, rozszarpanych ludzkich ciał i łez. Cechą konstytutywną konstrukcji całego utworu jest więc zestawienie na zasadzie paradoksu pięknych, bogatych w wymyślne metafory zdań z wybitnie pejoratywną rzeczywistością, jaką mają opisywać.

Podmiot liryczny adresuje swoją wypowiedź do sprecyzowanej, choć nie wymienionej z imienia adresatki, do której zwraca się w tonie liryki apelu:
„Podaj ręce, kochana, które ku temu są,
by się zamykać jak koło”.

Wskazani w ten sposób bohaterowie tekstu – podmiot mówiący i jego ukochana – zostają osadzeni w krajobrazie zgliszcz i gruzów, które – choć w oczywisty sposób generują atmosferę smutku i rozpaczy – zostają ukazane w optymistycznym świetle, jako grunt dla narodzin czegoś nowego. Owe narodziny odbędą się przy specyficznym akompaniamencie: 
„O, bo słychać muzyki i nie takie,
które we fletni grajek przynosi i gra,
to od tarcia skrzydeł, to gdy po rzece kra,
które dopiero kończą się ptakiem”.

Skonstruowana na zasadzie anakolutu (zamierzonej niepoprawności stylistycznej) strofa wyraża żywy entuzjazm podmiotu lirycznego wobec czekającej ich przyszłości i przemiany, choć towarzyszy jej niezbywalny, posępny nastrój, z jakim kojarzymy zazwyczaj odgłosy trzepotu skrzydeł odlatujących na zimę ptaków i tarcia kry w mroźne, zimowe popołudnia.

Sen o przyszłym odrodzeniu zostaje w kolejnej strofie zderzony z okrutną wizją teraźniejszości płonącej od wojennej łuny, w której nawet najczarniejsze majaczenia o porozrywanych ludzkich ciałach okazują się prawdą. I tu podmiot liryczny nie okazuje jednak egzaltowanego sprzeciwu wobec otaczającego go świata, stwierdzając jedynie:
„Takie już prawo nam rosnąć czy ginąć,
sok wprowadzać w spalone łodyżki ciał,
gdy przy nas duch (…)”.

Za pomocą tej metafory ludzka istota została przyrównana do delikatnej, kruchej rośliny wymagającej stałej opieki, ale jednocześnie potrafiącej odradzać się nawet z popiołów, jak mityczny Feniks, urastającej więc do rangi niezniszczalnego, heroicznego bohatera.

Podmiot liryczny odwołuje się później za pomocą enigmatycznego wyrażenia do Boga, którego miał widzieć nad bryłką gliny, zapewne lepiącego z niej człowieka. Widział jednak w sposób niecodzienny – nie dosłownie i fizycznie, lecz „oczyma duszy”, które bardziej przemawiają do jego serca i wiary, niż widoki napotykane na każdym kroku wojennej rzeczywistości. Dzięki temu potrafi jeszcze wierzyć w godność człowieka pomimo jej szargania każdego dnia. Owa godność kryje się w sferze emocjonalnej i wrażliwości każdego człowieka, której ani wojna, ani żaden inny kataklizm nie są w stanie zachwiać:
„Oto twa głowa na piersi i czuję serca łez,
w każdej z nich anioł ukryty – nim spadnie”.

Właśnie te łzy, niekończące się nigdy, nie zobojętniałe na cierpienie są dowodem na istnienie wartości niewidzialnych we współczesnym, wojennym świecie, bo skutecznie zasłanianych przez horror apokalipsy spełnionej, jaka stała się udziałem bohaterów wiersza. Paradoksalnie więc utwór, choć tragiczny w swojej wymowie, przynosi jednak ziarno nadziei dla tych, co otoczeni zewsząd bezsensem niepotrzebnego okrucieństwa poszukują dla swego życia nowego celu.

Podobne wypracowania do Krzysztof Kamil Baczyński „Romantyczność” - interpretacja i analiza wiersza